środa, 27 listopada 2013

Dlaczego gram w Inwazję?

Zastanawialiście się kiedyś dlaczego ludzie w bardzo szerokim przedziale wieku (według moich obserwacji 16-40?) decydują się na grę w coś takiego jak Inwazja? Dlaczego kupują te wszystkie karty albo kombinują co tydzień jak je zdobyć? Dlaczego organizują turnieje? Dlaczego jeżdżą po całym kraju i nie tylko, gdy zdarza się sposobność i budżet na to pozwala? Wreszcie, dlaczego forum whinvasion tętni życiem i co chwilę pojawiają się nowe wpisy, błache lub nie, ale jednak?

Odpowiedzi jest pewnie tyle co graczy. Każdy ma własne życie, własne motywacje i ambicje. Dla jednego to "kolorowe kartoniki", dla drugiego dużo dużo więcej. Tak czy inaczej, spotykamy się regularnie bądź nie, w większym lub mniejszym gronie i GRAMY. Gramy w Inwazję, a nie w coś innego choć rynek gier towarzyskich jest tak ogromny, że pewnie można by codziennie grać w inną grę.

Powiem Wam co kieruje mną. Nie będę pisał o rzeczach oczywistych,o których mówiło się nie raz (że środowisko, że nowi ludzie, że pasja itd.). Zachęcam do refleksji - być może mamy ze sobą więcej wspólnego niż mogło by się na pozór wydawać.

KREATYWNOŚĆ 

Nigdy wcześniej nie grałem w żadną grę LCG, nigdy nie budowałem talii mając tysiące wzorów do wyboru, nigdy nie byłem tak odpowiedzialny za kształt mojego "stanowiska gracza". Teraz jestem panem swego losu, naczelnym dowódcą, który albo odniesie zwycięstwo albo zostanie zmieciony z powierzchni ziemi.

Podoba mi się to

Mając już trochę praktyki, sprawdziwszy wiele inwazyjnych schematów, spędziwszy dni na zapoznawaniu się z kartami i ich działaniem + synergiami odkrytymi przez przodków, doszedłem do etapu, w którym potrafię zbudować skuteczną talię samemu. Oczywiście taka talia rzadko kiedy ma taki power jak "optymalny build" a.k.a. oklepany schemat, ale jest moja i potrafi być skuteczna. To chyba lubię najbardziej - stworzyć coś od zera i zaprezentować to na turnieju. Tak rodzą się legendy:) Udało się to już kilka razy. Pierwszy większy sukces to 3-cie miejsce na regio w Łodzi w 2012. Combo deck na Eltharionie nie był moim pomysłem (usłyszałem o tym od Teokraty), ale wprowadziłem do schematu kilka swoich pomysłów, które pomogły mi zajść tak wysoko. Przegrałem z chaosowym rushem Selverina 1-2 oraz w półfinale z imperialnym combo AP Cogito również 1-2. Ten niewątpliwy sukces (grałem w WHI 0,5 roku) natchnął mnie do opracowania jeszcze lepszego decku na Eltharionie, którym to zdobyłem moje największe trofeum - tytuł Wice Mistrza Polski 2012. Wśród grona graczy takich jak Cogito, Arczi, Ostry, Cosa, którzy również grali Eltharionem, ja miałem najwięcej szczęścia. Czy tylko szczęścia? Żaden z wymienionych przeze mnie graczy (którzy stanowią ścisłą polską czołówkę) nie zdecydował się na długą zimę, inflame, lore seekera. Nie wiem czemu. Przecież inflame i lore seeker pasowali wtedy do Elthariona jak znalazł. Długa zima to u mnie podstawa od czasu gdy na lokalnym turnieju przegrałem tylko 2 razy, w obu grach z orkami i w obu przez to, że nie miałem odpowiedzi na ripa:) Najśmieszniejsze jest to, że w przeddzień turnieju, po tym jak zainstalowaliśmy się w hostelu, rozegrałem co najmniej jedną partię z każdym graczem z mojej ekipy (bodajże 6 osób) i przerżnąłem wszystko z kretesem:):):) Czujecie? 10 godzin przed największym turniejem w życiu, mój deck przegrywa wszystko z każdym. Psycha się liczy Panowie, psycha przede wszystkim. Nie zmieniłem żadnej karty:) Ostatni deck, który co nieco zawojował to moja wariacja na temat Alith Anara, którym to zająłem 14 miejsce w solidnie obsadzonym turnieju w Toruniu. Po ilości kopii na deckboxie śmiem sądzić, że zostałem ojcem chrzestnym tego typu talii, a na pewno pierwszym, który odważył się nim (Alith Anarem) zagrać na dużym turnieju (słowa Przema, dzięki hommie). Oj żebym ja wtedy wziął konwokację do talii, oj żebym ja wziął...

Reasumując: mam nadzieję, że każdy z Was prowadzi jakieś tam swoje poszukiwania własnej drogi. Moja rada - nie bójcie się grać wynalazkami, wkładać do decków nietypowych kart. Jeśli czujecie, że to pasuje, bierzcie i nie słuchajcie innych. Nie ma jednej recepty na sukces i wszystko może się zdarzyć. A wtedy już tylko sława i honory:)

RYWALIZACJA

Tak. Jestem samcem alfa. Uwielbiam ten aspekt gry i czuję się w tym jak ryba w wodzie. Od dawien dawna uprawiam koszykówkę. Tam nauczyłem się rywalizować. Coś pięknego, to uczucie, gdy stajesz naprzeciw kogoś znacznie bardziej utytułowanego od Ciebie, który ewidentnie Tobą gardzi i przy końcowym gwizdku on ma łzy w oczach, a Ty wznosisz triumfalnie ręce do góry. W Inwazji miałem wiele razy dokładnie takie same sytuacje. Moim największym marzeniem jest zdobycie nie tytułów, lecz opinii. Co??? Czego??? Nie przesłyszeliście się. Opinii. Opinii gracza, który jest nieprzewidywalny, z którym zawsze trzeba się liczyć, bo nigdy nie wiadomo co zaraz zrobi. Powiem nieskromnie, że wśród części graczy już ją mam:) I słusznie. Kilku Panów i Pań już nauczyłem, że nie mówi się "robię to.." tylko "chciałbym zrobić to...". Super uczucie. Psychologia w Inwazji jest ważna. To moja mocna strona. Jestem przyzwyczajony do walki z lepszymi od siebie i wiem, że zawsze można wygrać (w karty oczywiście).

Reasumując: grajcie jak najwięcej z różnymi ludźmi. Im lepszy przeciwnik tym więcej możecie z tego wynieść. Wyniki przyjdą albo nie, ale "to co wywalczycie, zostanie w sercach Waszych" (cytując klasyka:). Nie bójcie się, on też ma 50 kart w decku i nie jest nieśmiertelny.

ZOSTAWIĆ ŚLAD PO SOBIE

Ten aspekt przeplata się z poprzednimi, ale jest to "finalny produkt", który chciałbym osiągnąć. Pracuję cały czas nad własnym stylem, podobnie jak kiedyś w muzyce. Wiem, że tego "trofeum" nie zdobywa się od ręki jednym sukcesem, nawet zajmując wysokie miejsce w dużym turnieju. Aby "zostać legendą" trzeba... No właśnie. Ciężko ująć to własnymi słowami. Może dlatego, że legendy piszą inni ludzie o nas, a nie na odwrót.



Pozdrawiam wszystkich, którzy szukają własnej drogi.


2 komentarze:

  1. dobry wpis, nareszcie miałem czas, żeby wszystko poczytać

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za dobre słowo. Miałem dzisiaj coś pisać, ale mam sparing przed regio także dopiero po weekendzie

    OdpowiedzUsuń