sobota, 21 grudnia 2013

Erraty kart Wysokich elfów

FFG zrezygnowało z kontynuowania serii Warhammer Invasion. Wiąże się to niestety z tym, że nie wyjdą już żadne oficjalne dodatki, a tym samym pula dostępnych kart została zamknięta. Na odchodne dostaliśmy 4 nowe stolice, którymi możemy się jeszcze sporo czasu pobawić, ale ta zabawa w pewnym momencie się znudzi. I co wtedy?

Na forum whinvasion.pl od dawien dawna padały propozycje różnych "nowych" kart, a w obecnej sytuacji, kilka osób wzięło sprawy w swoje ręce i raz po raz pokazują swoje pomysły. Powiem jedno - ci ludzie są genialni!!! Kowal zaprojektował już ok. 20% nowego battlepacka, Josef obmyśla duży deluxepack, który ma wprowadzić nową armię - Bretonię. To bardzo dobre wiadomości i ja na pewno chętnie zagram zaprojektowanymi przez nich kartami. Tymczasem wśród "starszyzny" dominuje opinia, że w pierwszej kolejności należałoby ostatecznie edytować FAQ, w drugiej erratować istniejące karty, a dopiero na końcu tworzyć nowe.

Przyznaję, że jedno nie przeszkadza drugiemu i bardzo dobrze żeby proces edytowania rzeczy istniejących szedł równolegle z procesem tworzenia nowych kart, które w odpowiednim momencie wejdą po prostu do gry.

Ja postanowiłem spróbować edytować karty High Elfów jako rasy, którą grałem i ugrałem najwięcej. Otworzyłem deckbox, włączyłem filtr, wyświetliłem wszystkie karty długouchych i jechałem po kolei. Wyszła mi taka oto wersja Alfa...



Dla decków na magach dostajemy "jedynkę z młotkiem", bohatera, który pozwoli zagrać disdaina za 1 czy darmową tarczę/loeca, a Teclis w końcu mógłby pokazać swoją moc waląc dowolnym spellem za 0

Dla decków na leczeniu doszłoby Shrine Of Asuryan (chociaż od leczenia jest akurat Isha, ale nie ma żadnej budowli jej imienia;)

Z kart ogólnych, całkiem grywalny mógłby stać się Banish, a Do You Know Who I Am i Radiant Gaze mogłyby być bardzo użyteczne w taliach kataklizmowych (w singlu chyba w końcu też?)

Obniżenie kosztu Spearmanów do 2 otworzyłoby im drogę na stoły. Żeby nie wspierać grania jedną strefą ograniczenie kingdom/battlefield only. Jednostka podatna na ciosy, więc na pewno nie przegięta.

Strike from the shadows mogłoby stać się bardzo grywalną kartą, ale jednocześnie nie przegiętą, gdyż służącą jedynie do obrony (w przeciwieństwie do Rip'a)

Najbardziej jednak podoba mi się, że stworzyłem przy okazji nowy typ decku HE - Elite. W takiej formie widzę w nim niesamowity potencjał i co najmniej 10 niegrywalnych wcześniej kart na stole!!! Straits of Lothern staje się "kwaterą główną", Dragon armour i Phoenix Taloon opuszczają klaser prosto w serce pola bitwy. War Crown Of Saphery na głowie największego członka Elity sieje zniszczenie. Książęta z Caledoru stają się ciężką konnicą, która wchodzi na pole bitwy w 3-4 turze i dobija rywala. Srebrne Hełmy zapewniają dobrą ekonomię, a Białe Lwy stają się niezłomnymi wojownikami, którzy bronią swojego króla wspólnie ze Strażą Lothern. Piękny scenariusz.

Myślę, że co najmniej kilka pomysłów jest wartych uwagi i dyskusji, bo skoro mamy "odgrzebywać klasery" to ja właśnie odgrzebałęm i całkiem mi się to podoba. A Wam?

środa, 18 grudnia 2013

Co w lesie piszczy czyli jak się gra Leśnymi Elfami vol. 1

Hidden Kingdoms zadomowiło się na naszym polskim podwórku na dobre. Co prawda niektórzy cały czas czekają na gwiazdkę i Świętego Mikołaja z Galakty, który w końcu odblokuje im dostęp do angielskiej wersji, ale każdy kto w Inwazję gra, Hidden Kingdoms już zna, więc przejdźmy do meritum.

Ja jako człowiek słowny, pracuję nad morderczym buildem WE i mówię to całkiem poważnie. Na razie zagrałem w trzech turniejach i zajęte przeze mnie lokaty nie są godne nawet wspomnienia, więc je wspomnijmy: turniej lokalny - miejsce 4 na 6, regio w Gdańsku - miejsce 31 na 46 oraz wczorajszy turniej lokalny - miejsce 3 na 6. Lipa, nie? Niby tak, ALE... zabrzmi to dziwnie, ale w każdym jednym turnieju lokata nie odzwierciedla rzeczywistego poziomu i w każdym jednym turnieju jak najbardziej realne było zajęcie dużo wyższej pozycji. Naprawdę. Do tej pory nie miałem takiego uczucia, teraz mam. MOJE WOOD ELFY GRAJĄ CAŁKIEM NIEŹLE.

Opowiem Wam jak próbuję ugryźć temat

  1. Gram legendą.

Ariel. Queen in the Woods
.
Próbowałem bez, ale darmowe zasadzki robią mi i przeciwnikom różnicę. Czasem zyskuję turę, bo przeciwnik ciśnie biedną http://deckbox.org/whi/Ariel.%20Queen%20in%20the%20Woods zamiast palić strefę (próbować;), czasem nie zagrywam jej przez długi czas, ale ostatecznie właściwie zawsze ląduje na stole. Zostawianie kasy na zasadzki, pomimo całkiem przyzwoitej ilości zasobów przychodzi  mi z trudem, więc póki co Arielka ma u mnie miejsce w podstawowym składzie w ilości 3 sztuk




2. Gram wszystkimi zasadzkami.
  
Slumbering Titan Spellweaver Shorouded Waywatcher Fury of the Forest http://deckbox.org/whi/Slumbering%20Titan oraz http://deckbox.org/whi/Spellweaver x 3 od samego początku. Idealne karty pod ambushe, Titan wychodzi również z ręki do ataku, a  i Spellweaverka czasem się trafi jak nie ma ciekawszej opcji. Karty robią mnóstwo dobrej roboty, dają odpowiednio +4 i +3 do obrony strefy (tracę devkę, ale Titan ma 5 w plecach, a Spellweaverka dokłada kolejne 2 devki oprócz swoich 2 w plecach). Ponadto używam 1 sztuki http://deckbox.org/whi/Shorouded%20Waywatcher (tutaj legenda obowiązkowo coby był za 0), a po ostatnich batach od rushy skaveńskich i chaosowych, powiedziałem, że muszę znaleźć miejsce na 3 x http://deckbox.org/whi/Fury%20of%20the%20Forest (za 0 kosi thanquoli, kozy i inne badziewia, jak wejdą 2 na raz to już w ogóle) 



3. Staram się wykorzystać na maksa mechanikę developek

Jednocześnie mając na uwadze to, że nie da rady włożyć wszystkich kart, które mają z nimi synergię i stworzyć grywalny build. W myśl zasady ekonomii - minimalizacja kosztów, maksymalizacja zysków, dobrałem zestaw kart, który zapewnia mi kilkanaście/kilkadziesiąt  devek na grę.

CORE UNITS

Nimble Spearman     Spellsinger     Spellweaver of Kel-Isha

http://deckbox.org/whi/Nimble%20Spearman to wzorowy start razem z Innowacją, a po wejściu drzewa daje mi 2 devki za 2 - dobry deal. 

http://deckbox.org/whi/Spellsinger to moja najlepsza jednostka. W połączeniu z Dance to Loec oraz kolejną jednostką, o której za chwilę robi mi ekonomię, dociąg, atak, obronę plus podstawia odpowiednią zasadzkę do odpowiedniej strefy. Wystarczy? Mi tak. Takie 2-3 sztuki razem z Light Of Morrslieb... GG

http://deckbox.org/whi/Spellweaver%20of%20Kel-Isha to bardzo pożyteczna jednostka, a po dołączeniu do talii Fury Of The Forest z pewnością awansuje na jeszcze wyższe stanowisko. Przesuwa devki tak gdzie ich w danym momencie potrzebuje najbardziej, a po wejściu drzewa może robić to samo z jednostkami (np. z Titanem, który bronił turę wcześniej misji, przeżył, dał karty, a teraz idzie do pola bitwy i dopiero tam zasypia - rewelka). Jednym słowem - najbardziej wszechstronny zawodnik w składzie.

SPECIAL UNIT

Bladesinger

http://deckbox.org/whi/Bladesinger liczbie 1. Dochodzi właściwie zawsze i wchodzi za darmo (bo o 3 devki w strefie nie trudno), kosi kogo trzeba po czym najczęściej ląduje na wierzchu decka (bo przeciwnicy skupiają się na tym żeby wcisnąć jak najwięcej w strefę zamiast się jej pozbyć;)

KOMENTARZ:

testowałem http://deckbox.org/whi/Shadow%20Sentinel oraz http://deckbox.org/whi/Highborn%20Champion jako core units, ale pierwszy niestety nie daje zbyt wiele (zwracam honor Mamut), a drugi kosztuje jednak 4 i ogranicza mi możliwość wysypania się z kilku kart. Jest jednak cały czas w rezerwie - taki sixth man w drużynie. Inne jednostki nie były właściwie brane pod uwagę: http://deckbox.org/whi/Eternal%20Guard raczej pomoże przeciwnikowi zrzucić "tą właściwą kartę" zamiast mi pomóc, stare Treemany i Dryady są słabsze od ich nowszych odpowiedników, myslę ewentualnie nad http://deckbox.org/whi/Wild%20Rider, ale nie można mieć wszystkiego. Może kiedyś pomyślę w inny sposób, ale póki co klaser.

CORE SUPPORTS


Forgotten Cairn Remote Monastery The Oak of Ages Wildwood Grove

http://deckbox.org/whi/Forgotten%20Cairn wszedł jako ostatni do składu i od razu w liczbie 3. Robi mi masę developek kiedy spadają moje jednostki zabite przez oponentów umożliwiając mi jeszcze lepsze wykorzystanie Innowacji lub Tatuaży - nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło

http://deckbox.org/whi/Remote%20Monastery jednak wygrywa z wioską. Start z 2 młotków do strefy plus ewentualna Innowacja i kolejne do innej robi dużo pożytku. Z wioską nie współgra więc wioska wypada.

http://deckbox.org/whi/The%20Oak%20of%20Ages sponsor imprezy. Gigantyczny boost dla talii gdy już wejdzie, ale jednocześnie spora pomoc dla przeciwnika, który od tego momentu może tłuc moje jednostki na 2 sposoby, a o 

SPECIAL SUPPORTS

Talismanic Tatoos Light of Morrslieb

Przekonałem się do http://deckbox.org/whi/Talismanic%20Tatoos. Nie traktuje tej karty jako stałego bywalca stołu, a raczej jako solidną dopałkę. Szarża to to nie jest, kosztuje 2, ale daje te kilka/kilkanaście młotków. Zagrywana na najsłabszą jednostkę coby ewentualnie odwrócić uwagę od reszty towarzystwa (wolisz zdjąć Spellsingerkę, czy Spellweaverkę z tatuażami?).

http://deckbox.org/whi/Light%20of%20Morrslieb zawsze był jedną z moich ulubionych kart, chociaż nigdy nie widziałem dla niego jakiegoś konkretnego zastosowania. Poza tym nauczyłem się, że koszt 4 to w inwazji dużo - czasem trzeba poświęcić turę żeby coś takiego zagrać, ALE... u leśnych elfów ta karta nabiera szczególnego znaczenia. Odpalanie 2 devek na turę robi różnice i tutaj koszt 4 nie jest adekwatnie wysoki do korzyści jakie można z tego tytułu osiągnąć. Mam ją tylko 1 w talii bo nie widzę potrzeby więcej. Ciekawostka: nie pamiętam ANI JEDNEJ GRY, w której nie widziałbym tej karty na ręce. Dochodzi mi zawsze:) Najczęściej ląduje na stole i wtedy zabawa nabiera zupełnie innego wymiaru. Polecam wypróbować (chociaż pewnie każdy gracz WE ma ją w talii nawet więcej razy niż ja:)

TACTICS

Tu jak zwykle u mnie jest najciężej, ponieważ do pełni szczęścia potrzebowałbym ok. 25 slotów na ten typ kart, a praktyka sugeruje nie przekraczanie 20 przy 50-52 kartach. I weź tu bądź gotowy na wszystko!!!

No nic. Oto lista najbardziej użytecznych  dla mnie taktyk, które stosuję w talii

Innovation Long Winter Dance to Loec Iron Discipline 
Burn it Down Pilgrimage Pageant of Shrikes Master of the Earth

Nieźle, nie? 8 rodzajów plus oczywiście Fury of The Forest. 9 różnych taktyk!!! W mojej ocenie nie da się inaczej. Pocieszające jest to, że w tym momencie mam odpowiedź prawie na wszystko, a ten stan ducha lubię najbardziej.

http://deckbox.org/whi/Innovation to oczywisty wybór restrykcji. skoro dysponuję sporą ilością devek, robię sporo kasy, wystawiam sporo kart, zadaję sporo dmg. Proste

http://deckbox.org/whi/Long%20Winter to mój nieodłączny kompan, no i tutaj gra jeszcze lepiej, cofa co trzeba (mały tech: ktoś zabija mi jednostkę, ja ją za 0 na rękę, bo jest devką;). Sporo przypadkowych rzeczy ląduje jako devki (np. od samego startu).O innych zastosowaniach LW nie trzeba po raz kolejny mówić - genialna karta za 0

http://deckbox.org/whi/Dance%20to%20Loec tańczy i to całkiem nieźle - król parkietu się chowa, bo ta kolejna taktyka za 0 stwarza mi dodatkowe jednostki, przesuwa mi karty, dopala talizmany, innowację, burna, pielgrzymkę itd. itd. Nie ma opcji bez tego x 3.

http://deckbox.org/whi/Iron%20Discipline bo nie gram bez ochrony jednostek. Nauczyłem się tego i koniec. Wam też polecam. Do tego można popsuć przeciwnikowi co nieco, bo ID ma najgłupsze zastosowanie  ever - dyscyplinując jakąś jednostkę nie pozwalamy jej wziąć przedmiotu albo się dopalić. Kto to wymyślił?

http://deckbox.org/whi/Burn%20it%20Down bo grzechem byłoby czegoś nie spalić jak już jesteśmy tak obudowani w polu bitwy. Palimy nawet supporty za 3 w pierwszej turze jak trzeba:)

http://deckbox.org/whi/Pilgrimage bo jako taką kontrolę jednostek też wypada mieć, a kilka devek w misji również się znajdzie. Najczęściej grana za 2.

http://deckbox.org/whi/Pageant%20of%20Shrikes to rewelacyjna karta, idealnie się komponująca z resztą towarzystwa. Cofam sobie co potrzebuję, ewentualnie stopuję nieco przeciwnika. Bardzo użyteczna w połączeniu z Wildwood Grove

No i druga po ID zapożyczona karta, czyli tech nr nie wiem który http://deckbox.org/whi/Master%20of%20the%20Earth. Swoisty finiszer. Jak wejdzie to super, jak nie to trudno. Lepszy od UTS'a bo mam opcję wygenerowania duzo większej ilości rozwinięć. Grany za 6 bo nie opłaca się brać ambasady pod jedną kartę, a 6 zasobów to naprawdę nie problem, szczególnie w końcowej fazie gry, gdy przeciwnik skupia się na spaleniu strefy, a nie na kontroli.

4. Dostosowuję się do przeciwnika

Z każdą rasą gra się trochę inaczej. Z jedną można sobie pozwolić na więcej, z inną nie mam za dużo do gadania. Jak na razie moje wrażenia są takie:

EMPIRE to bardzo wygodny przeciwnik, bo potrzebuje czasu żeby się rozwinąć i nie atakuje masowo. Jak już spróbuje to odbija się od zasadzek. Nie niszczy devek więc drzewo jest bezpieczne, a ewentualnie rodrick zrobi nam devkę więcej. Spoko.

HIGH ELVES to drugi najwygodniejszy przeciwnik. Jedyne co wkurza to Asuryany, ale z Innowacją nie jest źle.Kontrolujemy kluczowe supporty i ciśniemy. Mag Loeca wypstrykuje się szybko, bo robimy sporo akcji

CHAOS grałem z dwoma wersjami - kontrola i rush, z oboma przegrałem. Z kontrolą Sawara było 1-2 i ciężko powiedzieć czy była tu wina słabej talii. Bardziej kwestia szczęścia w poszczególnych grach. No i rozpoczynania. Z rushem grałem w niedzielę, dostałem 0:2 po czym zagraliśmy kolejne dwie gry i wygrałem 2:0. Po dodaniu Fury Of The Forest będzie dobrze.

DWARFY na razie mnie dominują. Nie ma opcji żeby nadążyć z ich kontrolowaniem bo wysypują za dużo budynków i jednostek. Jak już zaczynam cisnąć to idą my life'y i często kończy się tak, że się przewijam. Muszę nad nimi bardzo popracować.

DARK ELVES grałem na razie z przewijarką na sidłach no i było w plecy 0:2. Nie mam jeszcze pomysłu jak ten temat ugryźć, bo skoro wróg w ogóle nie atakuje to pół mojej gry odpada. Zobaczymy jak to będzie. Crony się nie boję. Zejdzie przy pierwszym ataku:)

ORCS tu porażka był na całej linii. Dex wklepał mi jak dziecku bo niestety orki mają najwięcej odpowiedzi na moją talię. Brak targetowania przy usuwaniu jednostek, małe, duże rzygi plus snotlingi i grimgor za 0. Zobaczymy jak będzie z Fury Of The Forest - przynajmniej drobnica spadnie od razu i nie będzie kasy na wszystkie taktyki z raidera;)

LIZARDMEN testuję z Orłem, bo ten z kolei wziął ich na tapetę i wyniki są zadowalające - raczej wygrywam. Gry są dobre, można pograć i powymieniać ciosy. Niestety http://deckbox.org/whi/Ruination%20of%20Cities boli niemiłosiernie:)

SKAVEN jak na razie dostaję od nich baty, ale tak jak z innymi rushami - zobaczę jak sprawi się Furia Lasu. Z Tobolem miałem 1:2, z Sawarem na turnieju 0:2, by zaraz potem odbić się na 1:0, więc nawet daję sobie radę. Szkoda, że nie wtedy kiedy jest włączony czas i tabelka wyników;)

UNDEAD na razie miałem okazję zagrać raz z Drixenem i jego rushem. pojedynek wygrałem bo przeciwnik nie rozwinął w ogóle misji, więc po pozbyciu się wszystkiego ze stołu, nie miał lekkiego życia. Tutaj nawet Furia lasu nie jest potrzebna chociaż będzie wciągać nietoperze. Myślę, że dobry przeciwnik.

5. Reasumując

Potencjał jest, trzeba pograć więcej. Na razie jest mnóstwo zabawy i wyrównanej walki. Talia cały czas ewoluuje, ostatnio myślę nad konkretnym rushem na wild riderach, talizmanach i hellblasterach, ale póki co poznaję karty i ćwiczę timing. Jak już będę wykonywał miał go dopracowanego i dostanę baty to wtedy zacznę szukać innej drogi. A teraz chciałoby się krzyczeć: Go Forest, Go!!!!!!

 

wtorek, 10 grudnia 2013

Bitwa o ostatnią beczkę Bugmana - relacja z turnieju

PROLOG

Drugi turniej regionalny sezonu 2013/2014 za nami. Po pierwszej bitwie na południu kraju, zmagania przeniosły się nad Bałtyk, do Gdańska. Zgodnie z moimi przewidywaniami "południowcy" zostali w domach odgrywając się za zerową frekwencję "sił północy" w Katowicach (Białegostoku nie liczę, bo oni zawsze są wszędzie:), a tak na poważnie to po prostu sam wiem, że bardzo trudno jest być na wszystkich turniejach w całym kraju i nie chowam tu żadnej urazy. W zeszłym sezonie bodajże tylko 4 osoby zaliczyły 100-procentową frekwencję, zobaczymy jak będzie w tym.

Tak czy inaczej, spotkaliśmy się w 46-osobowym gronie co jest solidnym, stabilnym wynikiem i daje konkretny dowód na to, że Inwazja ma się dobrze. Byli reprezentanci Trójmiasta, Olsztyna, Iławy, Białegostoku, Bydgoszczy, Włocławka, Warszawy oraz Łodzi także można powiedzieć - "założenie zrealizowane, Panie Premierze". Zważywszy na warunki w jakich przyszło nam, przyjezdnym docierać do stolicy Pomorza, można powiedzieć, że nasza ulubiona karcianka ma naprawdę wiernych fanów. I tu zacznijmy moją opowieść...

ROZDZIAŁ I - EPICKA WYPRAWA

Planowo Bydgoszcz miała się stawić w sile 6 chłopa. W dniu wyjazdu, tj. piątek 6 grudnia, okazało się, że Drixen odpadł, więc zostaliśmy w składzie 5-osobowym. Góral, Marcin i Sawar mieli jechać samochodem, natomiast Oreł wraz ze mną zarezerwował wcześniej bilet na PolskiegoBusa. Plan jest prosty - 18:00 ruszamy z BDG, 20:35 odbiera nas Zygi z dworca, czekamy 0,5h na Białystok, w międzyczasie dojeżdżają chłopaki samochodem i udajemy się na kwaterę. Ok. Easy? Tak. Miało być easy.

Jestem z Orłem 17:57 na przystanku, mróz ok. 2 stopni. Luz. Trochę ludzi jest, chwila moment będziemy wsiadać, więc nawet nie odpalamy browara. Podjechał autobus do Warszawy - 20 minut spóźnienia. Ok. Wiadomo, pada pierwszy śnieg, normalna sytuacja. Podjeżdża autobus do Wrocławia - czyli jakoś jeżdżą. Został tylko TEN jeden - do Gdańska. Sumarycznie stoimy już godzinkę, więc idzie pierwszy browar. Na FB jest info, że są kłopoty na drodze i autobus będzie miał 1,5 h spóźnienia. No dobra, trudno. Idziemy pod wiatę, walimy drugie piwko zajmując sobie czas rozmowami z innymi pasażerami. Infolinia milczy, czas leci. 21:10, mróz się nasila, buty zaczynają przepuszczać zimno. Zaczynamy się co nieco frustrować. Może jednak pociąg? Patrzymy w internet, właśnie odjechał, następny 3:00. Shit. Może PKS? Sprawdzam. 22:30 start, 40 PLN - no trudno, dołożymy do interesu, grunt żeby w końcu się ruszyć. Patrzę ile czasu jedzie - 10h 10 minut????????????? 5 h postoju w Świeciu??????????? No way. Razem z grupką podobnych nam frustratów uderzamy do pobliskiego Focus Parku z nadzieją na przeczekanie w cieplejszym pomieszczeniu.

Jest podłoga, nie ma mrozu, jest OK
Jest info dlaczego autobus nie dojechał -  30 km przed Bydgoszczą był wypadek śmiertelny, ruch wstrzymany. Spotykamy kierowcę, który ma nas zawieźć do GDA - dostajemy istotną informację - ten wypadek śmiertelny spowodowała CYSTERNA, która obecnie stoi  w poprzek drogi, blokując ją na co najmniej kilka godzin. No żesz kurwa!!! Jest ok. 23. Telefon rozpaczy do Górala - "nie wróciłbyś po nas?" - "jest pewien problem - my dopiero dojechaliśmy do Gdańska - są maksymalne korki plus pada śnieg". Opcja odpada. Rodziny sugerują nam odpuszczenie wyjazdu. Nam??? Nie ma takiej możliwości!!! Jest plan. Idziemy do jakiegoś lokalu przezimować 4 godzinki przy jakimś piwku i jedziemy pociągiem o 3:00 - planowo 5:15 w Gdańsku. Jest nas 4 plus widzimy pewnego obcokrajowca, który siedzi nieświadomy tego co się dzieje i spokojnie czeka. Proponujemy mu aby udał się z nami, na co chętnie przystaje, a ja mam okazję poćwiczyć angielski. On stwierdza natomiast, że odpuszcza sobie "weekend w Gdańsku" i wraca do Warszawy. Pociąg ma ok. 2. Lądujemy na Barce, idzie piwko, piwko. Nowi koledzy stawiają po kolejeczce czystej z cytryną na zagrychę. Nie możemy być gorsi, więc idą kolejne i tym samym wprowadzam się w stan upojenia i zaliczam wizytę w toalecie. Nasz Marokańczyk Rasheed słusznie odmawiał wódeczki...

Droga na dworzec była długa i kręta, byłem półprzytomny i o niczym nie marzyłem bardziej niż o śnie. Jak tylko weszliśmy do przedziału, od razu odpadłem, Oreł natomiast cisnął dalej z nowym kolegą Jurkiem, między innymi grożąc kontrolerowi:) Pociąg dojeżdża do Gdańska planowo, jest mi trochę lepiej, zaliczamy McDonalda, Juras odstawia nas na Heweliusza, budzimy Zygiego i możemy w końcu zakończyć podróż. Jest 5:50 - czas na sen - ok. 2,5 h. Rewelacja

Veni, vidi...

Sobota, 7 grudnia, godz. 10:30

Jesteśmy już w Polufce. Lokal dupy nie urywa, ale najważniejsze, że jest nasz i że jest dobrze zaopatrzony. Trunki wszelkiej maści, bardzo duży wybór piwa, są przekąski, tosty, herbata, kawa - w sumie wszystko co potrzebne. Stoliki 1-12 na pięterku, reszta świata plus centrum dowodzenia w piwnicy. Niektóre stoliki nie były dostatecznie oświetlone, kanapy dla mnie osobiście były niewygodne do gry, dobrze, że większość czasu spędziłem na krzesłach w piwnicy:)

ROZDZIAŁ II - META

Tak jak wspominałem, graczy było 46. Pozwoliłem sobie policzyć ile osób grało każdą z nacji i wyniki są następujące


10 DE, 9 ORC, 8 CHA, 3 DWA, 2 HE, 6 EMP, 4 WE, 1 UND, 1 SKA, 2 LIZ

29 DESTRO vs 17 ORDER

Przewaga destro zarówno we frekwencji jak i później w topce była wyraźna. Wnioski z sobotniego turnieju

- DE są najskuteczniejsze
- ORC bez szamana również może wygrywać
- CHA cały czas w formie, nawet opcje z Sigvaldem 
- DWA, HE nikt nie wybrał tych nacji węsząc szansę na wynik tylko bardziej z sympatii
- EMP jak zwykle toporne i powolne, opcja połączenia z WE była najskuteczniejsza 
- WE są jak najbardziej grywalne, ale jeszcze bardzo do doszlifowania, no i z mocną orczą kontrolą jest naprawdę ciężko
- UND grają na razie tylko kombem (na topkę starczyło)
- SKA dają sobie super radę, mają bardzo duży potencjał ofensywny plus kontrolę jednostek
- LIZ wiele się nie zmieniło od kiedy dostały stolicę, coś tam do przodu, ale raczej w plecy

Wiadomo, że w rękach tego czy innego gracza taka czy inna rasa by ugrała to czy to. Wyniki są jakie są. Idą w Polskę i nic tego nie odwróci. Debiut ras neutralnych można uznać z jednej strony za sukces (2 z 8 w topce), z drugiej jednak za porażkę (pozostałe 6 bardzo nisko). Trochę jestem zawiedziony tym, że tak mało graczy wybrało "nowości" i wolało grać to co skuteczne zamiast próbować czegoś nowego, ale cóż... Filku miał chyba rację, gdy mówił "poczekaj Alan, minie trochę czasu, ludziom znudzą się te Crony i orki i sami przejdą na neutrale". Nic na siłe. Spoko, luz. Moje przewidywania się sprawdziły oraz zrealizowałem co zapowiadałem czyli

ROZDZIAŁ III - LEŚNE ELFY NA MROŹNEJ PÓŁNOCY

Grałem leśnymi elfami w wersji alfa czyli http://deckbox.org/sets/552687

Bardzo, ale to bardzo podoba mi się mechanika "zarządzania devkami". Ambushe, przesuwania, robienie jednostek, wzmacnianie stref, cofanie z discardu, a następnie na rękę - po prostu mega. Przeciwnicy głupieją, często w ogóle nie atakują bo nigdy nie wiadomo co wyskoczy zza drzewa. Opiszmy pokrótce o co chodziło mi w tej talii

LEGENDY (3)
3 x Ariel - choć maksymalnie nie podoba mi się jej obrazek stwierdziłem, że takiej obrony nie mogę sobie odpuścić. Obniżanie kosztu zasadzek robiło mi mnóstwo gier, zabijałem wrogie jednostki na potęgę. Dodatkowo oczywiście skupiała na sobie uwagę przeciwników

JEDNOSTKI (18)
3 x Spellsinger - w takiej talii to prawie MVP, szczególnie w połączeniu z dance to loec i morsliebem
3 x Nimble Spearman - dokłada devki, super jednostka na start z innowacją, później na dołożenie ognia do pola bitwy
3 x Spellweaver - tani ambush dodający devki, często ratujące strefy/legendę, bardzo użyteczna jednostka
3 x Slumbering Titan - rewelacja!!!, takie statsy za taki koszt, taki klocek w obronie to istne dzieło sztuki, do tego rzadko ginie, więc daje jeszcze młotki w następnej turze; no i ten art
2 x Spellweaver of Kel-Isha - super zdolność, 3 w plecach, wspólnie z dębem i/lub dance to loec bardzo przydatny zawodnik, robi dużo dobrej roboty
2 x Highborn Champion - jak już się odevkuję to nie trudno sobie wyobrazić co robi, prawda?
1 x Bladesinger - tech nr 1, była chyba w każdej grze, zabiła mnóstwo róznych stworów
1 x Shorounded Waywatcher - tech nr 2, chodził pięknie, likwidował kogo trzeba

TAKTYKI (18)
3 x Dance to Loec - must have, karta ponadczasowa dla takiej talii, dodatkowe zagranie devki w dowolnym momencie potrafi zmienić układ na sił stole
3 x Long Winter - mój nieodzowny kompan, jedna z najlepszych kart ever, w sytuacji gdy wszystko co mam na stole oprócz supportów jest devką robi jeszcze większą robotę, must have
3 x Innovation - turbo ekonomia, karta stworzona dla WE
3 x Iron Disciple - w dobie wszechobecnego targetowania trzeba się jakoś bronić plus potrafi popsuć plany przeciwnikowi, za 1 nie boli
2 x Burn It Down - w końcu mogę kontrolować również supporty (cały zeszły sezon w HE nie zaznałem tej przyjemności) i to od razu w pierwszej turze, nice
2 x Pilgrimage - kontrola jednostek, czasem za 0, częściej drożej, użyteczna karta 
2 x Pageant Of Shrikes - rewelacyjna woodelficka karta, podnosząca mi lub rzadziej przeciwnikowi najbardziej potrzebne devki, na pewno ma stałe miejsce w składzie

WSPARCIA (12)
3 x Contested Village - start musi być
3 x Talismanic Tatoos - myślałem, że mam x 2:), coś tam pograły, ale trzeba nad nimi popracować, nie jestem zadowolony
2 x Wildwood Groove - dla mnie na pewno nie must have, ale solidna karta, która wyciągała co nieco z grobu - zastępca dla Arcane power w połączeniu z Long Winterem lub POS
1 x Arcane Orrery - tech nr 3, przede wszystkim na mroczne elfy, ale z żadnymi nie zagrałem więc przydały się z czarodziejskim deckiem Killashita
1 x Light of Morrslieb - tech nr 4, dochodził zawsze, prawie zawsze na stole i wtedy to już tylko cisnąć:)

Ogólnie talia dawała sobie radę ze wszystkimi oprócz orków Dexa. Wyniki nie odzwierciedlają do końca jej możliwości. wiem na pewno, że trzeba było się trzymać wersji z indirectami, a nie skupiać tylko na wcisku, bo kilka razy grałem z pustym stołem mając kilkanaście devek i master of earth mógłby dać najgłupsze zwycięstwa ever.

Jak mi poszło?

A.L.A.N. (WE) vs Góral (DWA) 1:2

Kolega z Bydgoszczy, grał złożonym przeze mnie deckiem, nie robił tylu błędów co zawsze, wcisnął co miał wcisnąć, my life wyjaśnił, a ja byłem fair i nie przestalowałem ostatniej tury tylko podałem rękę. Sukcesy protegowanych również cieszą.

A.L.A.N. (WE) vs Sawar (CHA) 1:2

Znowu Bydgoszcz, znowu 1:2 w plecy. Komu doszło lepiej ten wygrywał. Mi doszło mniej razy

A.L.A.N. (WE) vs Killashit (HE) 1:1

Kolega zaczął przygodę z Inwazją rasą, którą grałem cały zeszły sezon także wiedziałem ocb. HE to chyba najbardziej wygodny po Imperium przeciwnik, więc szło dosyć gładko, nie natknąłem się na większe niespodzianki za to Killa parę razy tak (Pozdro). Nie pamiętam jak wyglądała nasza 3cia gra, wydaje mi się, że byłem w przewadze, gdy skończył się czas, ale tak to już jest. Tylko remis

A.L.A.N. (WE) vs Organek (DWA) 2:1

No to co? Jestem pod ścianą. Albo wygrywam wszystko albo mogę zapomnieć o topce. Przeciwnik nie narzucił mi jakiegoś morderczego tempa, więc toczyłem wyrównany bój, który ostatecznie wygrałem.

A.L.A.N. (WE) vs Mateusz Piotrowski (EMP) 1:0

Kolega zaliczał chyba pierwszy bądź drugi regionals w karierze, ponadto bardzo długo analizował swoje ruchy, przez co pierwsza (i jedyna skończona partia) trwała 46 minut. Nieskromnie powiem, że w tym matchupie gdybym miał możliwość pograć chociaż trochę więcej to skończyłbym z wynikiem 2:0, a tak skromne 1:0.

A.L.A.N. (WE) vs Dex (ORC) 0:2

Marzenia o topce prysły za sprawą doskonałej gry przyszłego wicemistrza. Nie miałem za dużo do powiedzenia. Maksymalna kontrola, żadnych szans na rozwinięcie skrzydeł. Nie było o czym gadać. Fail

Tym samym, z bilansem 2-1-3 zająłem 31 miejsce - na marne pociesznie - najwyższe miejsce WE. Każda karta, która była x 1, grała swoje i zawsze się pojawiała na ręce lub w devce, więc jest to skuteczny patent, który będę rozwijał. Wiem, że można było ugrać więcej i że zawdzięczam to nie tylko sobie, ale na pewno czekają mnie zmiany no i muszę jednak bardziej się skupiać na grze, bo zbieram zbyt duże cięgi ostatnimi czasy. Wood elfy zostają na tapecie - potencjał jest.

Z ciekawostek:
- Radaner wszedł do topki wygrywając 1 grę !!!!!!!!!!! Poza tym został mistrzem stallingu - 4 remisy. Rekord?
- Tobol swoim skaveńskim wynalazkiem pocisnął rundę zasadniczą 6-0-0. Brawo
- Żadnym HE ani DWA nie udało się dojść wyżej niż 24 miejsce, więc były poza połową stawki
- Nie wiem jak orki spoza TOP 8, ale te z pierwszej ósemki (a było ich 4) zaprezentowały 4 różne buildy, więc gadanie o "jedynym słusznym szamanie" jest chyba przesadzone

TOP 16 zdominowało destro - jedynie Selverin mieszaniną EMP oraz WE dał radę się dostać i ostatecznie zajął 10 miejsce. Takiej sytuacji chyba jeszcze nie było. Ciężko szukać tu jakiejś reguły, bo w Katowicach order radził sobie wyśmienicie. Najwidoczniej tak miało być... Kujawsko-Pomorskie tym razem reprezentowali Michnik oraz Marcin Odziemski, dla których były to najlepsze występy w życiu - gratulacje!

Pierwsze miejsce zdobył Radaner swoimi DE pokonując mojego pogromcę Dexa i jego orki. W meczu o trzecie miejsce górą został zwycięzca regio w Bydgoszczy - WOJT, który poradził sobie z najmłodszym graczem w historii TOP4 (nie wiem ile ma dokładnie lat, ale Kubala tak właśnie go zapowiedział:), reprezentantem Olsztyna - Barrym.

Ostatecznie turniej zakończył się w taki sposób

Mistrz Europy "Radaner" dalej ma fuksa


Najskuteczniejszy z Warszawiaków "Dex.pl"


Obecny Nr 1 na północy "WOJT"


W międzyczasie biba rozkręcała się na dobre. Oreł wstał, ja tez czułem się już lepiej, mogliśmy dołączyć do towarzystwa, którego niekwestionowanym liderem był Magiczny Marcin (jak na gospodarza przystało). Chciałbym zobaczyć go w duecie z Makabrysiem:):):) Wilku uświetnił wydarzenie stand-up'em w konwencji WHI co spotkało się z wielką aprobatą publiczności (pojawiły się osoby z zewnątrz i również miały ubaw, więc jesteś zwycięzcą Sławek:). Potem były już tylko śpiewy, tańce i dyskusje - ja miałem wrażenie że prawie każdy z każdym zamienił chociaż jakieś słowo, więc integracja wypaliła na 100%. Jesteśmy naprawdę niezłą ekipą.

Powrót na kwaterę ok. 3 nad ranem coby w końcu trochę odespać, bo przecież już dzisiaj nadchodzi...

ROZDZIAŁ IV - KATAKLIZM

Yes, yes, yes jakby to nasz były Premier powiedział. Po 6 godzinach snu, wypoczęci i gotowi na "prawdziwą" wojnę, stawiliśmy się przed 11 w Polufce. Oczywiście byliśmy pierwsi (w końcu "jutro gramy o 11"). Od samego początku tematu regio w Gdańsku była dyskusja jaką formę kataklizmu przyjąć - FFA czy 2 vs 2. Moje zdanie jest znane od dawna - drużyna ponad wszystko. Grałem FFA w Krakowie, udało się nawet wygrać, ale uważam, że niedziela powinna scementować nocną integrację, gracze powinni wspólnie ze swoim najlepszym kompanem stworzyć zespół i pokazać, że nie na darmo wpisują w CV "umiejętność pracy w grupie". Głos Mistrza zaważył i zasiedliśmy do turnieju drużynowego. Początkowo (o 11:30) było 8 drużyn, w czasie pierwszej rundy doszły kolejne, następnie jedna zrezygnowała, więc ostatecznie turniej ukończyło ... teamów. Zasady były proste - drużyna musi być order lub destro, partnerzy nie mogą grać tymi samymi rasami. Życie zmusiło do złamania tej zasady i Selverin grał chaosem razem z krasnoludami Tobiaco co być może pomogło im zdobyć pierwsze miejsce (panowie podzielili się rolami, jeden kontrolował, drugi bił). Oreł i ja pojechaliśmy naszym mistrzowskim patentem z Włocławka z wymienionymi kilkoma kartami w Imperium. Jak się okazało to jaszczurka za 1 ma "tylko jaszczuroludzie" i Tobiaco już wołał, że dostają walkowera bo mamy nielegalne decki (a sam miał nielegalną parę;), Selverin kłócił się o wykładanie kolejnego fulcruma. Poza tym scen chyba nie było. Nie miałem możliwości patrzeć dookoła bo każda nasza gra była zażarta i trwała do ostatniego gwizdka

Oreł/A.L.A.N. (EMP/HE)  vs  Zygi/Tobol (DE/SKA) 2:0

No nic. Stłukliśmy gospodarzy. 

Oreł/A.L.A.N. (EMP/HE)  vs  Tobiaco/Selverin  (DWA/CHA) 0:2

Jak już Tobiaco zostawił sobie 3 żetony w turze, w której byliśmy z Orłem rozbudowani na maksa, byłem pewien, że pójdzie spite i wszystkie moje jednostki opuszczą grę. Jak się okazało, Paweł przygotował zgoła inną niespodziankę, a mianowicie dwóch Żelaznych Obrońców z zasadzki mając baraki w polu bitwy. Shit!!! Do tego zaraz dołożył 2 grombrindali i sytuacja stał się krytyczna. Nawet udało się mu prawie wyczyścić tą strefę, ale jak wszedł Grudge Keeper z Ancestral Engravings to był już koniec.

Oreł/A.L.A.N. (EMP/HE)  vs  Radaner/Majesty  (WE/EMP) 1:1

Z kim mieliśmy mieć pierwszy remis w życiu jak nie z mistrzem stallingu i jego partnerem?:) Radziu wziął WE i liczył na wieszczki, Rafał klasyczne Imperium z Wilhelmem. No to szybki Loec na wieszczkę. Panom oponentom wielokrotnie zabrakło żelaznej dyscypliny, nam natomiast pomagała niesamowicie w psuciu ich planów. No i nadszedł moment "zagrania turnieju" czyli Oreł odpalił dust of flames razem z kometą zabijając podpakowanego Emperor's Choosen'a. Zagranie na miarę zwycięstwa, jednak całą grę to my goniliśmy przeciwników, a nie odwrotnie i przez to udało się w ostatniej chwili ugrać remis. Mega partia.

Oreł/A.L.A.N. (EMP/HE)  vs  WOJT/Meloman  (DE/CHA) 1:2

Bracia Strychalscy to bardzo fajni ludzie, z którymi gra to prawdziwa przyjemność. 3 ofiary dla Khaina i 3 shatered thought'y bardzo, ale to bardzo podcięły nam skrzydła, więc znów musieliśmy gonić zamiast być gonionymi i ostatecznie nie zdążyliśmy. Oreł powtórzył swoje "firmowe zagranie" ku owacji zgromadzonych widzów, ale znowu zabrakło kropki nad "i" z naszej strony.

Turniej wygrał Tobiaco z Selverinem, drudzy byłi GilGalad z Dexem, trzeci Zygi z Tobolem. Reszty nie wiem bo musieliśmy uciekać na PolskiegoBusa, który...

EPILOG


Ku naszej uciesze przyjechał zgodnie z planem i zgodnie z planem zawiózł nas do domu. Spotkaliśmy wszystkich "kompanów" z piątkowo/sobotniego wyjazdu łącznie z panem kierowcą z Fokusa. Nowy kolega Juras wyraził spore zainteresowanie naszym hobby i w weekend mamy się spotkać na luźnym graniu, co może zaowocować kolejnym nabytkiem dla naszej lokalnej sceny:)

Reasumując: turniej był super!!!. Moje wyniki nie były dobre, ale nie to jest w tym wszystkim najważniejsze. Zabawa była przednia, kolejna karta w historii polskiej Inwazji została zapisana, kilka osób zagrało turniej życia, kilka osób zaskoczyło niekonwencjonalnymi pomysłami/zagraniami, Radaner po raz drugi triumfował w dużym turnieju i to wygrywając pojedynczą grę w rundzie zasadniczej (!!!) - niesamowite. 

Chciałbym podziękować Piotrowi, Krzysztofowi, Wojciechowi, Bartoszowi, Wojciechowi, Hubertowi, Tomaszowi, Jakubowi, Michałowi, Tomaszowi, Michałowi, Kamilowi, Pawłowi, Krzysztofowi, Rafałowi, Marcinowi, Grzegorzowi, Michałowi, Pawłowi, Michałowi, Mateuszowi, Rafałowi, Michałowi, Łukaszowi, Pawłowi, Maćkowi, Wojciechowi, Piotrowi, Danielowi, Adamowi, Juliuszowi, Stachowi, Jakubowi, Michałowi, Piotrowi, Marcinowi, Michałowi, Bartoszowi, Aleksandrze, Michałowi, Maciejowi, Mateuszowi, Szymonowi, Jackowi oraz Sławomirowi za to, że byliście tam razem ze mną i wspólnie stworzyliśmy po raz kolejny coś czego nikt nam nie odbierze i co zostanie w naszych sercach.

Wszyscy jesteśmy zwycięzcami

Zdjęcia 1,2 - A.L.A.N., 3 - 5 Wilk



środa, 27 listopada 2013

Dlaczego gram w Inwazję?

Zastanawialiście się kiedyś dlaczego ludzie w bardzo szerokim przedziale wieku (według moich obserwacji 16-40?) decydują się na grę w coś takiego jak Inwazja? Dlaczego kupują te wszystkie karty albo kombinują co tydzień jak je zdobyć? Dlaczego organizują turnieje? Dlaczego jeżdżą po całym kraju i nie tylko, gdy zdarza się sposobność i budżet na to pozwala? Wreszcie, dlaczego forum whinvasion tętni życiem i co chwilę pojawiają się nowe wpisy, błache lub nie, ale jednak?

Odpowiedzi jest pewnie tyle co graczy. Każdy ma własne życie, własne motywacje i ambicje. Dla jednego to "kolorowe kartoniki", dla drugiego dużo dużo więcej. Tak czy inaczej, spotykamy się regularnie bądź nie, w większym lub mniejszym gronie i GRAMY. Gramy w Inwazję, a nie w coś innego choć rynek gier towarzyskich jest tak ogromny, że pewnie można by codziennie grać w inną grę.

Powiem Wam co kieruje mną. Nie będę pisał o rzeczach oczywistych,o których mówiło się nie raz (że środowisko, że nowi ludzie, że pasja itd.). Zachęcam do refleksji - być może mamy ze sobą więcej wspólnego niż mogło by się na pozór wydawać.

KREATYWNOŚĆ 

Nigdy wcześniej nie grałem w żadną grę LCG, nigdy nie budowałem talii mając tysiące wzorów do wyboru, nigdy nie byłem tak odpowiedzialny za kształt mojego "stanowiska gracza". Teraz jestem panem swego losu, naczelnym dowódcą, który albo odniesie zwycięstwo albo zostanie zmieciony z powierzchni ziemi.

Podoba mi się to

Mając już trochę praktyki, sprawdziwszy wiele inwazyjnych schematów, spędziwszy dni na zapoznawaniu się z kartami i ich działaniem + synergiami odkrytymi przez przodków, doszedłem do etapu, w którym potrafię zbudować skuteczną talię samemu. Oczywiście taka talia rzadko kiedy ma taki power jak "optymalny build" a.k.a. oklepany schemat, ale jest moja i potrafi być skuteczna. To chyba lubię najbardziej - stworzyć coś od zera i zaprezentować to na turnieju. Tak rodzą się legendy:) Udało się to już kilka razy. Pierwszy większy sukces to 3-cie miejsce na regio w Łodzi w 2012. Combo deck na Eltharionie nie był moim pomysłem (usłyszałem o tym od Teokraty), ale wprowadziłem do schematu kilka swoich pomysłów, które pomogły mi zajść tak wysoko. Przegrałem z chaosowym rushem Selverina 1-2 oraz w półfinale z imperialnym combo AP Cogito również 1-2. Ten niewątpliwy sukces (grałem w WHI 0,5 roku) natchnął mnie do opracowania jeszcze lepszego decku na Eltharionie, którym to zdobyłem moje największe trofeum - tytuł Wice Mistrza Polski 2012. Wśród grona graczy takich jak Cogito, Arczi, Ostry, Cosa, którzy również grali Eltharionem, ja miałem najwięcej szczęścia. Czy tylko szczęścia? Żaden z wymienionych przeze mnie graczy (którzy stanowią ścisłą polską czołówkę) nie zdecydował się na długą zimę, inflame, lore seekera. Nie wiem czemu. Przecież inflame i lore seeker pasowali wtedy do Elthariona jak znalazł. Długa zima to u mnie podstawa od czasu gdy na lokalnym turnieju przegrałem tylko 2 razy, w obu grach z orkami i w obu przez to, że nie miałem odpowiedzi na ripa:) Najśmieszniejsze jest to, że w przeddzień turnieju, po tym jak zainstalowaliśmy się w hostelu, rozegrałem co najmniej jedną partię z każdym graczem z mojej ekipy (bodajże 6 osób) i przerżnąłem wszystko z kretesem:):):) Czujecie? 10 godzin przed największym turniejem w życiu, mój deck przegrywa wszystko z każdym. Psycha się liczy Panowie, psycha przede wszystkim. Nie zmieniłem żadnej karty:) Ostatni deck, który co nieco zawojował to moja wariacja na temat Alith Anara, którym to zająłem 14 miejsce w solidnie obsadzonym turnieju w Toruniu. Po ilości kopii na deckboxie śmiem sądzić, że zostałem ojcem chrzestnym tego typu talii, a na pewno pierwszym, który odważył się nim (Alith Anarem) zagrać na dużym turnieju (słowa Przema, dzięki hommie). Oj żebym ja wtedy wziął konwokację do talii, oj żebym ja wziął...

Reasumując: mam nadzieję, że każdy z Was prowadzi jakieś tam swoje poszukiwania własnej drogi. Moja rada - nie bójcie się grać wynalazkami, wkładać do decków nietypowych kart. Jeśli czujecie, że to pasuje, bierzcie i nie słuchajcie innych. Nie ma jednej recepty na sukces i wszystko może się zdarzyć. A wtedy już tylko sława i honory:)

RYWALIZACJA

Tak. Jestem samcem alfa. Uwielbiam ten aspekt gry i czuję się w tym jak ryba w wodzie. Od dawien dawna uprawiam koszykówkę. Tam nauczyłem się rywalizować. Coś pięknego, to uczucie, gdy stajesz naprzeciw kogoś znacznie bardziej utytułowanego od Ciebie, który ewidentnie Tobą gardzi i przy końcowym gwizdku on ma łzy w oczach, a Ty wznosisz triumfalnie ręce do góry. W Inwazji miałem wiele razy dokładnie takie same sytuacje. Moim największym marzeniem jest zdobycie nie tytułów, lecz opinii. Co??? Czego??? Nie przesłyszeliście się. Opinii. Opinii gracza, który jest nieprzewidywalny, z którym zawsze trzeba się liczyć, bo nigdy nie wiadomo co zaraz zrobi. Powiem nieskromnie, że wśród części graczy już ją mam:) I słusznie. Kilku Panów i Pań już nauczyłem, że nie mówi się "robię to.." tylko "chciałbym zrobić to...". Super uczucie. Psychologia w Inwazji jest ważna. To moja mocna strona. Jestem przyzwyczajony do walki z lepszymi od siebie i wiem, że zawsze można wygrać (w karty oczywiście).

Reasumując: grajcie jak najwięcej z różnymi ludźmi. Im lepszy przeciwnik tym więcej możecie z tego wynieść. Wyniki przyjdą albo nie, ale "to co wywalczycie, zostanie w sercach Waszych" (cytując klasyka:). Nie bójcie się, on też ma 50 kart w decku i nie jest nieśmiertelny.

ZOSTAWIĆ ŚLAD PO SOBIE

Ten aspekt przeplata się z poprzednimi, ale jest to "finalny produkt", który chciałbym osiągnąć. Pracuję cały czas nad własnym stylem, podobnie jak kiedyś w muzyce. Wiem, że tego "trofeum" nie zdobywa się od ręki jednym sukcesem, nawet zajmując wysokie miejsce w dużym turnieju. Aby "zostać legendą" trzeba... No właśnie. Ciężko ująć to własnymi słowami. Może dlatego, że legendy piszą inni ludzie o nas, a nie na odwrót.



Pozdrawiam wszystkich, którzy szukają własnej drogi.


poniedziałek, 25 listopada 2013

Ukryte Królestwa czyli to na co bardzo wielu z nas czekało


Mamy to!!!  Kataklizm wprowadził inny wymiar, Ukryte Królestwa powinny stworzyć nową planetę. Gracze, którzy znali Stary Świat wcześniej (np. ja) z pewnością wchodząc w Inwazję mieli wizję podboju turniejowych stołów swoją ulubioną rasą i dla części z nich FFG przygotowało zimny prysznic - tylko 4 rasy do wyboru. To musiało boleć. Nie każdy musi przecież lubić akurat Imperium, Krasnoludy, Orki lub Chaos - było jeszcze tyle innych ras... Tak, ja miałem takie właśnie odczucie. Co prawda wchodząc do gry na początku 2012 roku było już po szturmie na Ulthuan i po cyklu spaczenia (bodajże trwał cykl stolic), które to wprowadziły TE inne rasy, które pamiętałem z battla i role-playa, ale były to rasy tzw. neutralne - bez własnej stolicy. A budowanie talii na takich kartach sprawiało problemy nawet starym wyjadaczom, co dopiero amatorowi takiemu jak ja.

Było, minęło.

Teraz mamy 10 nacji - wchodzą na grubo do gry i możecie mi wierzyć lub nie - będą grane. Przynajmniej przeze mnie. Z ciekawości. Z potrzeby kreatywności. Z radości tworzenia czegoś od zera - bez żadnego wzorca. Jeśli takie argumenty są Wam obce to współczuję. Dla mnie największą motywacją do grania w Inwazję jest możliwość stworzenia czegoś czego jeszcze nie było i zaprezentowania tego "światu" - nie ważne z jakim wynikiem. Chyba zrobię z tego nowego posta, więc wróćmy do tematu.

Do gry wchodzą

LEŚNE ELFY - czyli Asrai, strażnicy lasu Athel Loren, bezlitosne dla każdego kto ośmieli się zbezcześcić ich dom
SKAVENI - czyli przebiegli szczuroludzie, zamieszkujący kanały wielkich miast, planujące podbój Starego  Świata 
JASZCZUROLUDZIE - mieszkańcy Lustrii, potężni wojownicy prowadzeni przez potężnych Slannów, posiadający niesamowitą moc niszczenia każdego wroga
NIEUMARLI - prowadzeni przez wampiry, czerpiący moc z poległych przeciwników, nie posiadający uczuć, wykonujący ślepo rozkazy swoich władców

Każda rasa dostaje 9 nowych kart, które dołączają do dotychczasowych zbiorów. I tak, w tym momencie:
LEŚNE ELFY dysponują 31 wzorami kart
SKAVENI dysponują 36 wzorami kart
JASZCZURY dysponują 34 wzorami kart
NIEUMARLI dysponują 34 wzorami kart

Czyli elfy są nieco w plecy, a skaveni przodują. Wiadomo, że większość klasera pozostanie klaserem, ale ciekawe, czemu nie pokuszono się o wyrównanie liczby wzorów. Mam wrażenie, że co 3-cią jak nie lepiej kartą HE czy DWA grałem gdy nimi grałem, więc gdy teraz skupiam się na WE, nie obraziłbym się mieć 3 wzorów więcej do kombinowania. Jest to pierwsza rasa, którą biorę na tapetę (a.k.a. zbieram pierwsze baty). Nacja od zawsze była jedną z moich ulubionych, bo lubię elfy, a najbardziej "dobre elfy". Ten sezon miał być sezonem DE, ale skoro mogę mieć Asrai...

Nie będę opisywał poszczególnych kart, bo te już wszyscy znają. Powiem tylko co i jak bym widział, grając daną nacją

Jeśli Twój wybór to Leśne Elfy, wybierz bramkę nr 1



Rasa wygląda solidnie jeśli chodzi o ekonomię, wcisk i potencjał. Zresztą już wcześniej powstały grywalne buildy na stolicy imperialnej, więc co niektórzy po prostu wymienią kilka kart. Ja zaczynam od zera. Koncepcja jest taka, że okopujemy się devkami i ciśniemy wroga highborn championami oraz nowymi drzewo-ludkami wraz ze wsparciem devek, które stają się jednostkami przy pomocy naszej czarodziejki za 2. Innowacja jest tutaj kluczowym wyborem jeśli chodzi o restrykcję, bo nikt inny nie zrobi tylu rozwinięć co nasze Asrai. Jednostka dodająca devkę, dająca devkę, gdy przeciwnikowi spada jednostka, nowa jednostka przesuwająca devki, dance to loec, długie zimy, do tego legenda dająca wszystkim zasadzki - sounds good. Drzewo za 3, gaj za 2 dający jeszcze jedną opcję (oprócz Arcane Power) na cofnięcie wybranej karty na rękę. Chciałoby się jeszcze korowód dzierzb, pielgrzymkę, spalić to itd. itp. , ale jak to w życiu bywa - nie można mieć wszystkiego (chyba, że wszystko x 2 w talii, hehe). Jako alternatywę na niszczenie stolicy przeciwnika wróżę  burzę indirectów z master of earth.

OCENA: 4+

Jeśli Twój wybór to Skaveni, wybierz bramkę nr 2


Szczury mają być szybkie. Dociągają więcej kart, mają kilka patentów na wstawianie jednostek za darmo/taniej. Do tego 6 zerówek, które mogą służyć do wielu różnych rzeczy (jak np. atak z dzwonem). Najbardziej boli jednak mała ilość zasobów - tylko 2 ze stolicy. Legenda również nie wspiera królestwa, więc trzeba będzie sobie radzić pewnie innowacją i jakimiś "kradzionymi" sposobami typu rip. Ja na pewno połączyłbym szczury z DE ambasadą i grał hatem, chillwindem, murderlustem i tego typu rzeczami. Do tego kilka efektów można osiągnąć dzięki spaczaniu  jednostek, więc przydałby się chaosowy den do królestwa coby móc "produkowac" spaczone szczurki (chyba, że ktoś woli poświęcać jednostki o koszcie 2 na abominacje - ja na pewno nie). Potencjał wciskowy jest, kontrolę zapewnia snitch i śmierć w cieniach. Chittering the horde najbardziej pożądaną kartą miesiąca? Myślę, że tak

OCENA: 4

Jeśli Twój wybór to Jaszczuroludzie, wybierz bramkę nr 3


Po zapoznaniu się z pierwszymi wrażeniami graczy, śmiem sądzić, że będzie to początkowo najsilniej reprezentowana na turniejach nacja. Kto nie lubi wykosić przeciwnikowi wszystkie jednostki, a potem go doszczętnie spalić? Jaszczury są bardzo śmiercionośne - dużo młotków na różne sposoby, co najmniej kilka sposobów na uśmiercanie wrogich jednostek, jako jedyna nacja dostały "jedynkę z młotkiem" plus 3 piramidy - akurat po 1 do każdej strefy żeby efekty dotyczyły wszystkich jednostek w grze. Całkiem solidnie się to zapowiada w połączeniu ze spalić to czy nawet zagładą miast (Grimgor za 6? Damy radę). Poza tym super misja za 1 na stałe podwajająca dzikość. W połączeniu z HE/EMP może być to naprawdę śmiercionośna maszyna, mająca odpowiedzi na wszystko

OCENA: 5

                                       Jeśli Twój wybór to Nieumarli, wybierz bramkę nr 4



Tutaj niestety od razu widać jak można wygrać w 2-giej turze i to jest problem, bo historia zna przypadki, gdy gracze wykorzystują najprostszą drogę do "sukcesu" psując zabawę innym. Zamysł odnośnie przewinięcia się samemu i zrzuceniu całej ręki jest spoko - bardzo innowacyjne, ale chyba projektanci nie widzieli synergii między Vladem, summons of chaos wraz z ambasadą oraz reap whats sown. Tyle w tym temacie. Jeśli nie liczyć tego rozwiązania to nieumarli mogą nam nieźle nabruździć grając nieco zapomniany wzrok nagasha, taniec śmierci czy odpalając maszynerię. Jak trzeba mogę wcisnąć za bardzo dużo przy użyciu krwawej uczty, skontrolować nas ułudą lub BDKiem, a jak już wyskrobiemy konkretny atak to zastopować go widziadłem (btw. dla mnie chora mechanika z tym anulowaniem wszystkich obrażeń - u swordmasterów również). Najgorsze będą początki bo nie ma za bardzo jak się wysypać, ale na dobrą sprawę z innowacją wyjście wioska, drakenhof to chyba nie najgorzej. Nowy wampir za 4 wstawiający z grobu dowolną jednostkę z nekromancją wydaje mi się super. Mannfred w końcu może walczyć "dla swoich". Trzeba będzie spróbować.

OCENA: 3+

Tyle jeśli chodzi o moje pierwsze, stricte teoretyczne spostrzeżenia. Oceny są suche, zobaczymy za jakiś czas.

Co do "starych" ras, każda dostała po 2 karty oraz ambasady, pozwalające przeciwnikowi na darmową lojalkę oraz odpalenie dowolnej karty danej nacji bez płacenia kosztu lojalności. Powiem tyle: ambasady nie wyjdą nam na dobre bo nie będą wykorzystywane zgodnie z zamysłem tylko do nadrobienia braków poszczególnych ras i tworzenia chorych synergii. Życie zweryfikuje.

Krasnoludy dostały całkiem solidną jednostkę, poświęcającą devki za darmo (bye bye tunnel fighter) oraz taktykę za 0 do zbiorowej obrony - nice. HE dostały rewelacyjną jednostkę - będzie w wielu taliach siać zniszczenie oraz taktykę całkiem całkiem, ale chyba jednak za drogą (chociaż mogłaby być spellem, a tak to  nie za bardzo to widzę). Orki dostały jednostkę 3/3/3 z 1 lojalką, ale chyba tylko do talii na nieparzystych i/lub do kataklizmu, taktyka taka niewyraźna. Oczywiście najlepsze karty dostały DE, którym jeszcze mało: zastępce shade'a lub partner z pola bitwy bedzie nam wyciągał karty jeszcze zanim dojdzie do naszej strefy i do tego wybierze sobie za ile ma być ta karta, a taktyka pozwoli pozbyć się kolejnej kluczowej jednostki na zawołanie. Litości!!!

Aha. Jest jeszcze Corb Polyborg, który na pewno pogra i będzie wkurzał - fajnie, że jest dla każdej rasy

A.L.A.N. - kolejne wcielenie "artysty"

Witam wszystkich serdecznie. Decyzja o założeniu bloga powstała dziś tj. 25.11.2013 z bardzo prozaicznego powodu - nie chce mi się pisać zbyt długich komentarzy na forum whinvasion.pl. Nie chce mi się ponieważ nie mogę pisać za dużo przy pomocy telefonu (przy 3-4 linijce zaczyna mulić, robi literówki itd.) oraz nie chcę wywalać postów na pół strony (bo nie jestem samolubny:)

Kolejne wcielenie "artysty"... Tak. To chyba właściwe stwierdzenie odnośnie osoby, która od ponad 10 lat pisała utwory. Potem je nagrywała bądź nie, ale tak czy inaczej, był to jakiś sposób na wyrażanie tego co w głowie siedzi, a że obecnie taka forma "sztuki" jest mi coraz bardziej obca, postanowiłem wykorzystać swój "dar" i raczyć Was, Czcigodni Gracze Inwazji, co jakiś czas, wpisem pełnym czystej brudnej prawdy o nas i naszej grze.

Enjoy